wtorek, 30 czerwca 2015

Wyslij dzieci w .....pizdu!

Co ostatnio siedzi mi w glowie... co zrobic z dziecmi na wakacje.
Sledze pare blogow, profili na fejsie. Ludzie wpadaja na mniej lub bardziej sensowne lub rozwojowe pomysly dla dzieciakow. Co bardziej przedsiebiorczy proponuja dzieciom "zalozenie" wlasnego interesu: wyprowadzac psa sasiada, malowanie ogrodzen sasiada, ugadanie sie z wlascicielem wyjni i odprowadzanie aut klientow pod szczotki, roznoszenie ulotek etc. Oczywiscie zalezy co kogo interesuje i na co sie nastawia. Nie glupim jest wysylanie dzieciakow najpierw "do pracy" a potem na wolontariat /nawet z rodzicami! W ogole to nie glupi pomysl- pomyslalam. I dziecko ma fun i rodzic:)
Spojrzmy: Dziecko ma smykalke do interesow, myslimy sobie aha: Maroko:) Poczawszy od budowania naturalnego po handel. Wrocmy myslami do ostatniego posta...Handel "mydla i powidla" ale sprawiajacy wrazenie, ze to "mydlo i powidlo" jest produktem co najmniej Coco Chanel! Wniosek: dziecko widzi, ze nawet najmniejsza rzecz ma swoja wartosc, uczy sie negocjacji "luksusowej" (nawet ow mydla!), docenia malych przedsiebiorcow, widzi relacje klient-sprzedawca (brak podmiotowosci).

Mysle, ze majac dziecko z checia wyslalabym je do takiego kraju w ramach "wolontariatu", aby poznalo tajniki zanikajacej sztuki. Niestety rodzice (pewnie) nie maja czasu (hahahaha!) ani ochoty (hahaha**2) aby pomyslec, co ten dzieciak pozytecznego moze sie nauczyc.
Jednoczesnie chce zaznaczyc, ze nie kazda podroz uczy... nie taka zwalaszcza co "rzuca" krajobrazami i kolejnymi zabytkami.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz