czwartek, 18 czerwca 2015

Krzywa w dol, czyli historia




Od pewnego czasu czuje bezsilnosc, brak rozwoju, znudzenie.

Od poczatku: pod koniec studiow zaczelam zmieniac swoj swiat. Moze sprawily to same studia, bo na konkretne specjalisteczne kursy kazano nam studentom czekac prawie 3-lata. Ja bylam napalona na nie juz od pierwszych dni przekroczenia progow uczelni. Do tej pory karmiono nas stosem mniej i bardziej potrzebnych kur
sow z ktorych nauczylam sie pozytywnego kombinatorstwa, wytrwalosci i upartosci. To bardzo cenie. Gdy tylko liznelam "na szybko" specjalistyczne kursy (1-2 ktore mnie inetesowaly, hmm wiec po co te cale studia?), zaczelam podrozowac, zmienilam tryb studiow, potem wyjazd na inna uczelnie. Z perspektywy czasu podziwiam siebie, bylam niezwykle mobilna, pomysly same wypadaly mi z glowy. Chcialo mi sie, szlam na ciosem. W koncu dopadlo mnie dorosle zycie i zycie za granica. Spazylam sie na paru praktykach- pracach na etacie. Po "odswiezeniu" glowy znalazlam prace na etacie-ok (wg. rad Carlosa Slim Helú). Jak zwykle pierwsze 0,5roku mnie fascynowalo ( w poprzedniej pracy tez tak bylo), potem krzywa motywacji pojechala dramatycznie w dol. Poczatkowe zalozenie dwoch dni wolnych, w czasie ktorych to rozwijam swoj biznes, zeszlo na panewce.
Mysle, ze jest juz na poziomie ALERT, dlatego tu pisze.

Powyzsze wyznanie przypomina mi historie z klubu samopomocy: "a teraz opowiedz cos o sobie", hehe

P.S
Bloga bede pisac w czasie godzin pracy, aby nie siedziec na stronach rezimowych mediow. Obiecuje poprawe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz